Pierwsza przygoda

Wszystko zaczęło się od pięknej pogody 24 Września 2010 pora wstać pociąg do Katowic odjeżdża o 9:40 byle by się tylko wyrobić jeszcze ostatnia kontrola czy wszystko wzięte, no to komu w drogę temu czas. Zbiórka Dworzec główny w Kielcach 9:20 są już czekają Zdzisław Nowak, Andrzej Gruszczyński, Jarosław Wąsik, Grzegorz Lipiec no więc czas do nich dołączyć jeszcze szybko bilet i na peron.

No to odjazd przygoda się rozpoczęła, w pociągu czas na trochę śmiechu rozmowy i 2 godziny pociągiem mijają jak z bata strzelił. Dobra teraz jeszcze kwestia finansów co z nimi brać Euro czy może Kuny a może to jakoś podzielić. No dobra więc bierzemy Kuny szybko Kantor w Katowicach i ruszamy na parking pod Spodkiem w Katowicach.

No niestety jak za dawnych lat trzeba czekać jest nas 5 więc nie jest nudno słońce świeci ale upałów nie ma, o coś jedzie … tak to nasz autokar zupełnie jak na zdjęciu :

przyjechał wyczekiwany lekko spóźniony ale przyjechał jest po 13:00 teraz dalej jedźmy na Wrocław, w autokarze wygodne siedzenia częściowo zajęte przez ludzi dosiadających się w Warszawie i częściowo wsiadających z nami. Gdzieś parę miejsc od nas przewijają się osoby jeszcze nie znajome a które przyjdzie nam poznać dopiero w Chorwacji.

Autostrada Katowice – Wrocław no bajka w między czasie film „Australia” no i jesteśmy dojechaliśmy, ciekawość dosiadających się sprawia że wypatrujemy ludzi na dworcu.

Ok. mamy komplet jeśli się nie mylę coś około 38 osób więc ruszamy. GPS włączony trasa docelowa wprowadzona ponad 1500 km po autostradach ponad 1200 bocznymi ulicami.

Odjazd po 16:00 (znów film „Australia” J ) Po drodze kilka przystanków, no i w drogę około 20 godzin drogi by w końcu ujrzeć piękno Chorwackich gór i dolin:

I mimo że pogoda nie jest taka jak w Kielcach to jednak ich dech potrafi zaprzeć dech w piersiach.

po drodze jedna z atrakcji przejazd przez góry Dynarskie, najdłuższym tunelem Chorwacji czyli „Mala kapela” tunel który ma 5760m po drugiej stronie tunelu praktycznie inny świat inna roślinność więcej skał a mimo to roślinność jakoś tam sobie radzi i nadaje zielonego koloru surowym górom,

Ok. przejechaliśmy i w końcu Split a na miejscu czekała nas piękna panorama Adriatyku zachmurzona i deszczowa jednak piękna, i Marina ACI z ogromną ilością jachtów

Organizatorzy już podzielili nas na załogi i tak nasza załoga liczy sobie 8 osób męska ekipa :

  1. Zbigniew Nowak (kapitan) (Kielce)
  2. Jarosław Wąsik (I oficer) (Kielce)
  3. Grzegorz Lipiec (Kielce)
  4. Andrzej Gruszczyński (Kielce)
  5. Paweł Jarosz (Kielce)
  6. Mariusz Trela (Kraków)
  7. Tomasz Świercz (Śląsk)
  8. Sebastian (Śląsk)

Zwarci i gotowi czekamy na jacht nasza wspaniała „Mamina Maza” już na nas czeka no może nie do końca czeka bo panie sprzątaczki jeszcze ją docierają byśmy mogli przejąć piękny wyczyszczony jacht.

Jest !! okolice godziny 15:00 zaokrętowani zapoznajemy się ze wszystkimi warunkami, szkolenie BHP, podział na wachty (i najważniejsze obiadek )

potem już z górki rozpakować się i spotkanie integracyjne dla niektórych zakończone dyskoteką dla innych odespaniem podróży tak czy siak na rano musimy być zwarci i gotowi bo choć pogoda nie sprzyja jesteśmy pełni nadziei iż w niedzielę wypłyniemy.

26.09 Poranek pogoda barowa Kapitan coś nosem kręci, ale dobre śniadanko i prognoza pogody z kapitanatu od razu poprawia nastrój nie tylko jemu i decyzja zapada wypływamy.

Załoga na pokład wciągamy banderę

po dwóch na burty do odbijaczy jeden do muringu dwóch do cum rufowych kapitan za sterem

wychodzimy na silniku przygotować muring/cumy rufowe do oddania…, muring/cumy oddać …

 wypływamy. W tym momencie nasza przygoda się zaczęła obieramy kurs na wcześniej wyznaczoną trasę

Mapka nie jest rewelacyjnej jakości ale mniej więcej odzwierciedla trasę rejsu i tak

Żółty kolor wskazuje trasę pierwszego dnia

Jaskrawy zielony wskazuje trasę dnia drugiego

Niebieska to trasa dnia trzeciego

Pomarańczowy czwarty dzień

Zielony piąty dzień

Niebieski (z Milna do Splitu) dzień szósty

Po przepłynięciu ze Splitu do Trogiru nastroje jeszcze bardziej się poprawiły choćby z tego powodu że członkowie załogi w końcu zobaczyli błękit nieba i niesamowity i niepowtarzalny kolor Adriatyku. A w Trogirze poza wspaniałymi kolorami wody zobaczyliśmy wspaniałe stare miasto piękny zamek który chyba najpiękniej prezentuje się nocą kiedy to jest podświetlony od spodu światłami ponad to piękne olbrzymie jachty które tam cumowały nadawały wspaniałego uroku tej miejscowości.

przygotować cumę do oddania (tą z samego spodu J )

można by się rozpisywać naprawdę długo na temat tego pięknego miasta i tego co się tam działo choćby o początku naszej dodatkowej wędkarskiej przygodzie, pierwszych złowionych rybkach itp. Itd. J

Polacy  wszędzie potrafią się pokazać (nie koniecznie z tej dobrej strony J )

Czas na sen w końcu to dopiero początek czas na kolejne dni Chorwackiej przygody.

26.09 Z samego rana śniadanko, toaleta i ruszamy dziś przed nami długa droga. Wypłynęliśmy kursem na cieśninę Splitska Vrata po drodze mocno pofalowany Adriatyk dodatkowo mąciły przepiękne liniowce które pływają pomiędzy wyspami Chorwacji,

Naprawdę ważną rzeczą jest dobra nawigacja której pierwszą lekcję mieliśmy zaraz po wypłynięciu z Trogiru, ponieważ wybrzeże Chorwacji jest gęsto wysypane wyspami i wysepkami, co za tym idzie jest tam dużo szlaków żeglownych po których pływają naprawdę wielkie statki, a spotkanie z nimi nie było by przyjemną rzeczą.

po przepłynięciu cieśniny rozpostarła się nam piękna panorama Adriatyku. A przed nami wspaniała wyspa Św. Klementa to tam spędzimy kolejną nockę. Po zbliżeniu się do wyspy zauważyliśmy przepiękną zatoczkę z mariną która z każdą chwilą okazywała się coraz piękniejsza woda która swą przejrzystością urzec może nie jednego żeglarza jak i pływające w niej ryby sprawiały wrażenie jak by cała zatoka była wielkim naturalnym akwarium.

Ale woda to nie wszystko wyspa oferuje nam urokliwe restauracje gdzie siadając przy stoliku podziwiać możemy piękno zatoczki jak i roślinność którą w naszym klimacie znamy tylko z doniczek czy zwierzęta które widujemy w zoo.

27.09. pora ruszać dalej, wyrwać się z urokliwego zakątku. Następnym celem jest zwiedzanie miejscowości Hvar przepiękna miejscowość  gdzie zatrzymujemy się na bojce (podczas cumowania pomaga nam pływający na pontonie Polak, których w Chorwacji spotkać można w każdej marinie )

Nasza mała kruszynka „Mamina Maza” i tak ładnie wygląda pośród innych jachtów (czwarta od lewej)

W Hvarze można zobaczyć przepiękny kościół oraz Twerdzę którą wzniesiono by broniła miasto przed Tatarami którzy splądrowali to miasto w 1539 i 1571 r.

Ale uroki tego miasteczka pozostawię do odkrycia wam bo mógł bym się rozpisać w nieskończoność.

Zaraz z Hvaru po zrobieniu większych zakupów wyruszyliśmy w dalszą drogę podczas której obiadek ( i tu muszę pochwalić się iż jedliśmy nasze wyłowione wcześniej rybki które wyszły naprawdę wyśmienicie, brawo dla kucharza ), po długiej podróży dopłynęliśmy do wyspy Vis gdzie zatrzymaliśmy się w marinie o tej samej nazwie

jachty cumują tu wzdłuż nabrzeża dzięki czemu wychodząc z jachtu można od razu iść do sklepu czy na lampkę Chorwackiego wina. Ponieważ dopłynięcie do wyspy Vis wykończyło załogę kolejny dzień 28.09 postanowiliśmy tylko opłynąć wyspę dookoła by zatrzymać się w miejscowości Komiża która jest chyba ostatnią przystanią przed pełnym morzem, tam zażyliśmy kąpieli w Adriatyku gdzie mimo późnego września temperatura wody wynosiła od 18 do 19,8 stopni Celsjusza.

dodatkową atrakcją dla odwiedzających to miejsce jest możliwość nurkowania z instruktorem bądź wypożyczenia sprzętu wszystko można omówić i dogadać z tamtejszym klubem nurkowym (rozmawiać można w języku Angielskim co ułatwia komunikację J ) Nurkowanie pod okiem instruktora (eksploracja dna) wynosi 50 Euro.

Miejscowość dodatkowo umożliwia wypożyczenie samochodu, skuteru bądź roweru dzięki którym można zwiedzić tą malowniczą wysepkę dla porównania dodam że przejazd samochodem zajął mniej więcej około 30 min a rejs statkiem około 4 godzin J jednak nic nie zastąpi szumu fal bujania i rześkiego powietrza J

29.09 Tego dnia przed nami długa droga zamierzamy zwiedzić błękitną grotę i zbliżać się w kierunku Splitu, błękitnej groty wam nie pokażę choćby tylko z tego powodu iż tam naprawdę warto być i to zobaczyć, i polecam pojawić się tam w okolicy godziny 10, cena zwiedzenia Błękitnej groty wynosi około 30kun

i uwaga na głowy przy wpływaniu J

no więc w drogę z błękitnej groty, przez cieśninę Splitska Vrata do Mariny w Milnie gdzie rewelacyjna kolacja uwieńczyła ten długi dzień.

Zaciekawił mnie fakt iż w Milnie było dużo remontowanych jachtów z czego dwa były na sprzedaż w tym jeden z najpiękniejszych jakie widziałem na Chorwacji J

jak by kogoś interesował zakup J

Z Milny 30.09 udaliśmy się prosto do Splitu gdzie zakończyła się nasza przygoda pod żaglami oczywiście nie mogliśmy odpuścić sobie i zwiedziliśmy pałac Diokleziana, stare miasto, deptak to po prostu trzeba zobaczyć albo wejść na wierzę kościoła z której widać całą panoramę Splitu, po zwiedzaniu powrót na jacht nocleg i z samego rana o 9 oddanie jachtu a o 12 do autokaru i powrót do kraju (powrót który trwał około 25 godzin)

Podsumowując Chorwacja wspaniała kraina w której każdy znajdzie coś dla siebie i żeglarze i Historycy i Wczasowicze i Turyści piesi czy rowerowi, w restauracjach uważajcie na koty które spoufalają się z każdym turystą prosząc ciągle o to by podzielić się z nimi posiłkiem. Wędkarze niech zaopatrzą się w wędki a jeśli nie można kupić na miejscu wędki bądź gotowe zestawy żyłki nawiniętej na deseczce jest to metoda wywodząca się z Chorwacji, tak łowią rodowici Chorwaci. Na pewno znajomość języka Chorwackiego nie jest konieczna by się porozumieć. Jedzenie jest zbliżone do naszego jednak wzbogacone o owoce morza. I najważniejsza rzecz Chorwacja w tydzień to nie zbyt dobry pomysł polecam minimum 10 dni.

Na pewno jeszcze tam wrócimy J

Author: JaRo